10. Dobroczynność bankiera
Marcin
wyczytał z ich twarzy, co się dzieje w ich duszach. Zachował
jednak dobrą minę. Impulsywny Franciszek przedstawił mu
sprawę:
-
W jaki sposób mamy panu oddać 1080 zł, skoro na całej
wyspie jest tylko 1000 zł?
-
Te dodatkowe 80 zł stanowią procent, moi przyjaciele. Czy
wasza produkcja nie powiększyła się?
-
Tak, ale pieniądz się nie powiększył. Pan domaga się pieniędzy, a nie towarów. Tylko pan robi pieniądze.
Otóż pan wydrukował tylko 1000 zł, a żąda pan
zwrotu 1080 zł. Nie możemy panu tyle oddać!
Chwileczkę,
moi przyjaciele. Bankier zawsze się dostosowuje do okoliczności,
dla większego dobra ogółu...
A
więc spłaćcie mi tylko procent: nie więcej niż
80 zł. Kapitał zatrzymajcie.
-
Czy pan umarza cały nasz dług, 200 zł każdemu z nas?
-
O, nie! Przykro mi, ale bankier nigdy nie rezygnuje ze spłaty długu.
W końcu oddacie mi wszystkie pieniądze, które wam pożyczyłem,
ale co roku będziecie mi spłacać tylko odsetki. Nie będę
się domagał zwrotu kapitału. Być może niektórzy
z was nie będą mogli płacić nawet samych odsetek,
gdyż pieniądze krążą od jednych do drugich. Ale
zorganizujcie się jako państwo i przyjmijcie system
dobrowolnej składki, co nazywa się podatkiem.
Tych,
którzy mają więcej pieniędzy obciążycie większym
podatkiem, biednych - mniejszym. Byleście spłacili mi w całości
sumę odsetek, to ja będę zadowolony, a wasze małe państwo
będzie się pomyślnie rozwijać. Nasi przyjaciele wyszli trochę uspokojeni, ale wciąż wątpiący. 11. Ekstaza Marcina Golden
Po
odejściu towarzyszy Marcin skupia się i myśli:
"Mój
interes jest dobry. Ci ludzie są pracowici, ale nie znają się
na rzeczy. Ich ignorancja i łatwowierność stanowi moją
siłę. Poprosili mnie o pieniądze, a ja zakułem ich w
kajdany niewoli. Podczas gdy ich oszukałem, obsypali mnie kwiatami".
"Istotnie,
mogli się zbuntować i wrzucić mnie do morza. Ale... Mam
ich podpisy. Są uczciwi. Dotrzymają swoich umów. Uczciwi i ciężko
pracujący ludzie zostali stworzeni na tym świecie, żeby służyć
bankierom i finansistom".
"O,
wielki bankierze! O, światły mistrzu, słuszne jest
stwierdzenie: 'Dajcie mi kontrolę nad finansami narodu, a zagrarn
na nosie tym, którzy tworzą jego prawa.
Ja,
Marcin Golden, jestem panem Wyspy Rozbitków, ponieważ kontroluję
jej system pieniężny".
"Moja
dusza jest przepełniona entuzjazmem i ambicją. Czuję,
że mógłbym rządzić całym światem. To, co
zrobiłem tutaj mógłbym przeprowadzić na całej Ziemi.
Niech tylko wydobędę się z tej wysepki: wiem, jak rządzić
światem, nie dzierżąc berła".
"Z
największą rozkoszą wpajałbym swoją filozofię
w głowy tych, którzy kierują społeczeństwem :
bankierów, przemysłowców, polityków, reformatorów, profesorów,
dziennikarzy - a staliby się moimi sługami. Masy są
stworzone do życia w niewolnictwie, podczas gdy elita jest
ustanowiona jako ich nadzorcy". I w olśnionym umyśle Marcina powstaje cała struktura systemu bankowego. 12. Nieznośny koszt życia
Tymczasem
sytuacja na wyspie się pogarsza. Wprawdzie produkcja wyraźnie
wzrosła, ale spadła ilość wymiany towarów (transkcji).
Marcin
pilnuje swoich interesów, ściągając odsetki regularnie.
Pozostali muszą myśleć o odłożeniu pieniędzy
dla niego.
Pieniądz
zakrzepł - zamiast krążyć swobodnie. Ci, którzy płacą
najwyższe podatki, występują przeciw tym, którzy płacą
mniej.
Podnoszą
ceny, żeby w ten sposób zrekompensować swoje straty. A
najbiedniejsi, którzy nie płacą podatków, narzekają na
drożyznę i kupują coraz mniej.
Nawet
gdyby jeden z drugim podjęli pracę zarobkową zaczęliby
nieustannie domagać się podwyżek płac, żeby
dostosować się do coraz wyższych kosztów życia, do
drożyzny.
Obniża
się moralność, zanika radość życia, praca
nie sprawia już zadowolenia. Bo
po co pracować? Produkty trudno jest sprzedać, a jeżeli
się je sprzeda, trzeba płacić Marcinowi podatki. A więc
trzeba się ograniczać. To jest prawdziwy kryzys. I jeden
drugiego oskarża o brak miłosierdzia i o to, że jest
powodem drożyzny.
Pewnego
dnia Henryk, siedząc w swoim sadzie, doszedł do wniosku,
że „postęp", jaki przypisują systemowi pieniężnemu
ustanowionemu przez bankiera wszystko na wyspie popsuł.
Z
pewnością oni sami mają wady, ale system Marcina podsyca
w nich to, co w ludzkiej naturze jest najgorsze.
I
Henryk postanowił przekonać swoich przyjaciół i
zjednoczyć ich do akcji. Zaczął od Jakuba. Z
nim poszło mu łatwo.
-Och,
nie jestem uczony - powiedział Jakub - ale już od dłuższego
czasu czuję, że system tego bankiera jest bardziej zepsuty niż
nawóz w mojej oborze ubiegłej wiosny. Wszyscy po kolei zrozumieli to i postanowili ponownie spotkać się z Marcinem. 13. U kowala kajdanów
U
bankiera rozpętała się burza.
-
Na naszej wyspie brakuje pieniędzy, bo pan nam je zabiera. Płacimy
i płacimy i jesteśmy panu jeszcze tyle winni, ile byliśmy
na początku. Pracujemy, uprawiamy ziemię i powodzi się
nam gorzej niż przed pana przybyciem. Długi! Długi! Jesteśmy
aż po, szyję w długach.
-
Och! Bądźcie chłopcy rozsądni! Wasze
interesy kwitną i to wszystko dzięki mnie. Dobry system
bankowy jest największym skarbem kraju. Ale żeby ten system
działał korzystnie musicie mieć wiarę w bankiera.
Przychodźcie do mnie jakbyście przychodzili do swojego ojca
... czy chcecie więcej pieniędzy? Bardzo dobrze. Moja baryłka
złota jest warta o wiele tysięcy złotych więcej.
Obciążając waszą własność długiem
(hipoteką) pożyczę wam nowych tysiąc złotych.
-
Tak! Teraz nasz dług podskoczy do 2000 zł! I mamy panu płacić
dwukrotnie, większy procent, latami, do końca naszego życia?
-
Tak, ale w miarę, jak będzie wzrastać wartość
waszych nieruchomości będziecie mogli zaciągać nowe
pożyczki, a spłacać będziecie mi zawsze tylko
odsetki. Zsumujcie wasze wszystkie długi w jeden - to się
nazywa długiem skonsolidowanym.
I
możecie dodawać go do długu rok po roku.
-
I zwiększać podatki rok po roku?
-
Oczywiście. Ale jednocześnie każdego roku będzie się
powiększać wasz dochód.
-
A więc w miarę, jak wskutek naszej pracy wyspa będzie się
rozwijać, będzie się powiększać nasz zbiorowy dług! - Owszem, tak jak się to dzieje we wszystkich cywilizowanych państwach. Obecnie dług publiczny jest jak gdyby miernikiem dobrobytu kraju. 14. Wilk pożera owce
-
Czy pan, panie Marcinie, nazywa to zdrowym systemem pieniężnym?
Dług publiczny, gdy staje się nieunikniony i niespłacalny,
nie jest zdrowy, lecz szkodliwy.
-
Wszelki zdrowy system monetarny, moi panowie, jest opany na złocie
i wychodzi z banku w postaci długów.
Dług
narodowy jest dobrą rzeczą, nie pozwala ludziom na zbytnie
zadowolenie. Rządy ujarzmiane są przez najwyższą i
ostateczną mądrość ucieleśnioną w
bankierach. Ponieważ jestem bankierem, jestem na waszej wyspie
pochodnią cywilizacji. Będę dyktował waszą
politykę i regulował wasz standard życia.
-
Panie Marcinie jesteśmy tylko prostymi ludźmi, ale bynajmniej
nie chcemy takiej cywilizacji. Nie pożyczymy już od pana ani
jednego grosza. Niech lo będzie pieniądz zdrowy czy niezdrowy,
ale nie chcemy więcej mieć z panem do czynienia.
-
Współczuję wam, panowie, z powodu waszej niemądrej
decyzji. Ale skoro ze mną zrywacie, przypominam o waszych zobowiązaniach.
A więc oddajcie mi wszystko: kapitał i odsetki (procent).
-
Ależ to jest niemożliwe! Nawet gdybyśmy oddali panu
wszystkie pieniądze, jakie są na wyspie, jeszcze bylibyśmy
panu dłużni.
-
Nic na to nie poradzę. Czyście
nie zagwarantowali mi na piśmie? Tak, czy nie?
A
więc na mocy świętości umów przejmuję
wszystkie wasze zadłużone własności stanowiące
gwarancje, jak to ustaliliśmy wówczas, gdy byliście tak uszczęśliwieni
z mego przybycia. 15. Kontrola prasy
Jak
prawdziwy bankier, Marcin wiedział, że kto sprawuje kontrolę
nad systemem pieniężnym jakiegoś narodu, sprawuje kontrolę
nad samym narodem. Ale Marcin zdawał sobie sprawę, że dla
osiągnięcia tego celu trzeba się postarać, by naród
żył w nieświadomości. Dlatego
należy go zainteresować innymi sprawami.
Marcin
zaobserwował, że spośród pięciu rozbitków dwóch
było konserwatystami, a trzech liberałami. Rozwinęło
się to w trakcie ich wieczornych rozmów, szczególnie po tym, jak
popadli w niewolnictwo. Pomiędzy konserwatystami i liberałami
zaczęły narastać stałe tarcia i niezgoda.
Toteż
pomógł on zorganizować dwa ugrupowania polityczne: partię
konserwatystów i liberałów. Finansuje obie partie, zyskując
w ten sposób pewność, że ten, kto zostanie wybrany
pozostanie na jego usługach, zamiast służyć ludowi.
Henryk,
który był najmniej stronniczy, uważając, że wszyscy
mają takie same potrzeby i aspiracje, zasugerował utworzenie
związku wszystkich ludzi, żeby wywarli nacisk na władze.
Takiego związku Marcin nie mógłby uznać, ponieważ
położyłoby to kres jego rządów. Żaden dyktator,
bankier, finansista czy ktokolwiek nie mógłby stanąć
przed wykształconymi i zjednoczonymi ludźmi.
Marcin
starał się rozjątrzyć te ich polityczne dysputy do
najwyższego stopnia. Przy pomocy swojej małej prasy
drukarskiej wydawał dwa tygodniki: „Trybunę" dla liberałów
i „Głos" dla konserwatystów.
„Trybuna"
w skrócie mówiła:
„Jeżeli
nie jesteście już panami u siebie, to z powodu tych
zdradzieckich konserwatystów, którzy zawsze są przyklejeni do
wielkich interesów".
„
Głos" w skrócie mówił: „Wasza zrujnowana gospodarka i
dług państwowy jest dziełem tych przeklętych liberałów,
którzy zawsze są gotowi do politycznych awantur". I nasze dwa polityczne ugrupowania kłóciły się w najlepsze zapominając, że głównym sprawcą ich niezgody jest kontroler i władca pieniędzy, bankier Marcin. 16. Cenne znalezisko
Pewnego
dnia Tomasz, mineralog, odkrył w głębi małej zatoki,
wśród sitowia, opuszczoną łódź. Brakowało w
niej wioseł i jakichkolwiek śladów, że ją ktoś
używał. Tomasz znalazł w łodzi skrzynię w dość
dobrym stanie, z kilkoma sztukami bielizny, z paroma drobnymi
przedmiotami i pierwszym tomem publikacji Kredytu Społecznego z
Kanady pt.: Pierwszy rok 'Michael' /'Vers Demain'.
Zasiadł
do czytania. Treść książki pochłonęła
go, a twarz mu się rozjaśniła.
-
Ależ - zawołał - powinniśmy to wiedzieć od
dawna! Wartość pieniądza w żadnym wypadku nie opiera
się na złocie, lecz na produktach, które za pieniądze można
kupić.
Krótko
mówiąc, pieniądz powinien być rodzajem księgowości,
kredytem przechodzącym z jednego konta na drugie, w zależności
od kupna i sprzedaży. Ogólna suma pieniędzy zależy od ogólnej
ilości produktów.
Wzrostowi
produkcji zawsze musi towarzyszyć odpowiedni wzrost ilości
pieniędzy.
Nigdy
w żadnym czasie nie należy płacic odsetek od nowego pieniądza
(pieniądz nie może być oprocentowany). Postęp nie
jest reprezentowany przez wzrost długu publicznego, lecz przez
dywidendę równą dla wszystkich... Ceny dostosowane są do
ogólnej siły nabywczej przez współczynnik cen. Kredyt Społeczny... Tomasz nie mógł się dłużej opanowć. Wstał i ruszył pędem, z książką w ręką, żeby podzielić się z tym wspaniałym odkryciem ze swoimi czterema towarzyszami. 17. Pieniądz - elementarna księgowość
Tomasz
zmienił się w profesora. Uczył innych tego, czego sam się
nauczył z przesłanej przez Boga publikacji Kredytu Społecznego.
-
Oto - rzekł - co można by zrobić bez bankiera, bez jego złota,
bez zaciągania długów.
-
Otwieram konto na nazwisko każdego z nas. W kolumnie po prawej
stronie zapisujęwpływy (kredyt), które powiększają
konto; po lewej stronie zapisuję wydatki (debet), które zmniejszają
konto.
Każdy
z nas na początek chciał po 200 zł. Wpisujemy 200 zł
jako wpływy dla każdego. I w tym momencie każdy ma
natychmiast 200 zł.
Franciszek
kupuje od Pawła produktów za 10 zł. Z konta Franciszka odejmuję wiec 10, zostaje mu 190. Dodaję 10 Pawłowi,
który ma teraz 210.
Jakub
kupuje u Pawła za 8 zł. Odejmuję 8 Jakubowi, któremu
zostaje 192. Konto
Pawła wzrosło do 218. Paweł kupuje drzewo od Franciszka za 15 zł. Pawłowi odejmuję 15, ma on teraz 203. 15 dodaje Franciszkowi, który ma teraz 205. I tak dalej, z jednego konta na drugie, całkiem tak samo, jak papierowe złotówki przechodzą z jednej kieszeni do drugiej. Jeżeli ktoś z nas potrzebuje pieniedzy na powiększenie swojej produkcji udziela mu się nowego potrzebnego kredytu, bez oprocentowania, który odda on do funduszu kredytowego po dokonaniu sprzedaży. To samo odnosi się do nowych inwestycji publicznych, które są finansowane (odzwierciedlane) nowym kredytem. Konto każdego powiększa się również okresowo o dodatkową sumę, w zależności od postępu społecznego, bez zabierania innym. I to jest dywidenda narodowa. W ten sposób pieniądz staje się narzędziem służącym. 18. Rozpacz bankiera
Wszyscy
dobrze to zrozumieli. Mała społeczność wyspy stała
się społecznością systemu Kredytu Społecznego.
Nazajutrz Marcin otrzymał list opatrzony pięcioma podpisami.
„Szanowny
Panie, Pan nas zadłużył, opodatkował i wykorzystał
całkiem niepotrzebnie. Nie potrzebujemy, żeby Pan nadal
kierował naszym systemem pieniężnym.
Odtąd
bęcziemy mieć wszystkie potrzebne nam pieniądze bez złota,
bez długów, bez złodzieja. Od dziś ustanawiamy na Wyspie
Rozbitków system Kredytu Społecznego. Dywidenda narodowa zastąpi
dług narodowy (dług publiczny).
Jeżeli
Pan domaga się zwrotu kapitału, możemy Panu oddać
wszystkie pieniądze, jakie Pan dla nas wyprodukował, ale nic
ponadto. Nie może się Pan domagać" zwrotu tego,
czego Pan nie wytworzył".
Marcin
jest zrozpaczony. Jego imperium się wali. Jego marzenia rozpadły
się. Co ma teraz zrobić? Wszelkie argumenty będą
daremne.
Pięciu
ludzi odkryło prawdę i stało się kredytowcami. Pieniądz
i kredyt nie stanowią już dla nich żadnej tajemnicy, tak
samo jak dla Marcina. - Och, co robić? Ci ludzie zostali oświeceni i pozyskani przez Kredyt Społeczny. Ich doktryna rozszerzy się znacznie szybciej niż moja. Czy powinienem prosie ich o przebaczenie? Stać się jednym z nich? Mam uczynić to ja, finansista i bankier? Nigdy! Raczej odejdę i spróbuję żyć na uboczu. 19. Wykryte oszustwo
W
celu zabezpieczenia się przed wszelkimi pretensjami bankiera, jakie
mógłby w przyszłości sobie rościć, nasi
przyjaciele postanowili wystawić mu dokument, stwierdzający,
że posiada on to wszystko, co przywiózł na wyspę.
Dlatego
sporządzili ogólny inwentarz:
łódź,
mała prasa drukarska i ... osławiona baryłka złota.
Marcin
musiał wskazać miejsce, gdzie ją ukrył. Przy
wykopywaniu jej nasi przyjaciele odnieśli się do niej już
z o wiele mniejszym respektem. Pod wpływem Kredytu Społecznego
nauczyli się gardzić fetyszem złota.
Tomasz,
mineralog, kiedy pomagał podnosić baryłkę spostrzegł,
że jest zbyt lekka jak na złoto. Porywczy Franciszek długo się nie wahając uderzył siekierą: oczom ich ukazało się wnętrze baryłki. Ani grama złota! Kamienie, nic więcej, tylko zwykłe kamienie, bez żadnej wartości!... Nasi przyjaciele nie mogli ze zdumienoa przyjść do siebe. - Pomyśleć, że całą swoją własnością zagwarantowaliśmy za kawałki papieru opartego na czterech szuflach kamieni. To jest grabież pomnożona przez kłamstwo! - Pomyśleć, że w ciągu wielu miesięcy kłociliłmy się i nienawidziliśmy z powodu takiego oszustawa! Diabeł! Gdy tylko Franciszek podniósł siekierę, bankier puścił się pędem w stronę lasu. 20. Pożegnanie Wyspy Rozbitków Po otwarciu baryłki i ujawnieniu obłudy i dwulicowości nikt więcej nie słyszał o bankierze Marcinie. Wkrótce po tym przepływający w pobliżu wyspy statek zauważył na niej oznaki życia i zarzucił kotwicę niedaleko brzegu. Nasi rozbilkowie dowiedzieli się, że statek płynie do Ameryki i postanowili powrócić nim do Kanady. Najważniejsze dla nich było to, żeby zabrać ze sobą album "Pierwszy rok Kredytu Społecznego", który ocalił ich z rąk bankiera Marcina i klóry oświecił ich umysły nieuga-szonym światłem. Kiedy wrócili do Kanady wszyscy poważnie zaangażował i się we współpracę z czasopismem "Michael" i stali się oddanymi i zagorzałymi apostołami idei Kredytu Społecznego. (Historia ta nie ma na celu krytyki personelu zatrudnionego w banku, ani tez krytyki dyrektorów lub inspektorów bankowych. Oni sa po prostu pracownikami. Od nich pracodawca wymaga odpowiedniej "postawy", uprzejmosci, uczciwosci, dokladnego wykonywania polecen i absolutnego posluszenstwa. To system jest wadliwy, a my wszyscy jako pierwsi jestesmy z jego powodu poszkodowani.)
Od przypowiesci do rzeczywistosci System pieniądza zadłużającego
System
pieniądza
zadłużającego zaprowadzony przez Marcina na Wyspie Rozbitków
sprawiał,
że
mała społeczność wyspy zadłużała
się w miarę, jak wyspa rozwijała
się i wzbogacała
dzięki pracy ich wszystkich.
Czy
dokładnie tak samo nie dzieje się dzisiaj w naszych cywilizowanych państewkach?
Dzisiejsza
Polska jest obecnie z pewnością
bogatsza pod wzgledem rzeczywistego
majątku
niż
była
przed 50 lub 100 laty. Otóż porównajcie
dług
narodowy, sumę wszystkich długów
publicznych, jakie Polska ma obecnie z długami przed 50, 100 lat,
sprzed trzech wieków!
A
przecież to bogactwo
wyprodukowała w
ciągu wielu lat sama ludność polska!
Dlaczego więc zadłużać ją za rezultat jej własnej
pracy?
Dla
przykładu
rozważcie przypadek szkół,
wodociągów, mostów, dróg i
innych budów o charakterze publicznym. Kto tego wszystkiego dokonał? -
budowniczowie kraju. Kto dostarczył
materiałów? - fabryki kraju. A
dłaczego budowniczowie moga
się zajmować robotami publicznymi? Ponieważ
są inni pracownicy, którzy produkują zywność, odzież, obuwie i inne
dobra lub zapewniają usługi, z których mogą
korzystać konstruktorzy i przemysłowcy.
A
więc to cała ludność dzięki swojej różnorodnej pracy wytwarza te dobra.
Jeżeli nawet pewne rzeczy sprowadza
się z zagranicy, to w zamian za
produkty, które się tam wyeksportowało.
A co obecnie stwierdzamy? Wszędzie obywateli obciąża się podatkami: za szkoły, szpitale, mosty, drogi i inne roboty publiczne. A więc każe się płacić ludności za to, co sama wyprodukowala. Płacić więcej niż wynosi cena
Ale
na tym nie koniec. Ludności każe
się płacić więcej niż wynosi cena tego, co
ludność sama wyprodukowała. Jej własna produkcja
będąca rzeczywistym bogactwem
staje się dla niej długiem
obciążonym procentem. Z biegiem lat suma procentów
może
się zrównać z wielkością
długu
nalożonego przez system albo moze ją
nawet przewyższyć. W końcu dochodzi do
tego,
że ludności każe
się płacić
dwukrotnie, trzykrotnie cenę tego, co sama wyprodukowała.
Oprócz
długów publicznych
są
też
długi
przemysłowe, również
obciążone
procentem. Zmuszają one
przemysłowca,
przedsiebiorcę do podnoszenia cen powyżej kosztu produkcji, tak, by
mógł on
zwrócić pożyczony
kapitał
wraz z odsetkami, bez narażania sie na bankructwo.
W obecnym systemie finansowym długi publiczne, długi przemysłowe i odsetki zawsze musi płacić ludność. Płacić w formie podatków, jeśli chodzi o długi publiczne; jesli chodzi o dlugi przemyslowe - płacić w formie cen, gdzie długi te są zawarte. Ceny rosną, podczas gdy podatki wyciagają pieniądze z kieszeni. Tyrański system
To
wszystko i jeszcze wiele innych rzeczy wskazuje na system monetarny,
system finansowy, który obecnie rządzi zamiast
służyć i który panuje
nad ludnością, jak
panował Marcin nad
mieszkańcami wyspy, zanim
się
zbuntowali.
Ale
co się dzieje, gdy władcy
pieniądza
odmawiają udzielenia pożyczki albo
stawiają instytucjom publicznym lub
przemysłowcom warunki za trudne do
spełnienia?
Wówczas
instytucje państwowe
zaprzestają wykonywania projektów, które
skądinąd
są
naglące;
przemysłowcy
zaprzestają starania
się o rozwój produkcji,
która odpowiadałaby potrzebom. I
własnie z tego rodzi
się bezrobocie. A
żeby bezrobotni nie umarli z głodu trzeba
obciążyć podatkami tych, którzy
jeszcze cokolwiek posiadają, albo którzy
pobierają pensje.
Czy możemy wyobrazić sobie bardziej tyrański system, z tak wieloma zgrubnymi skutkami! Przeszkoda w dystrybucji
I
to jeszcze nie wszystko. Oprócz zadłużania producentów albo
paraliżowania produkcji, której finansowania
się odmawia, taki system pienięzny jest złym
narzędziem finansowania zbytu produktów.
Chociaż
sklepy i magazyny są
pełne, chociaż jest wszystko co potrzebne do
produkcji jeszcze obfitszej, zbyt produktów jest ograniczony.
Istotnie,
można
nabyć tyle produktów, ile jest się w stanie za nie zapłacić. Przy obfitości produkcji powinna być zapewniona obfitość sily nabywczej w
portfelach. Ale tak nie jest. Obecny system nakłada na produkty ceny
zawsze wyższe, niż wynosi suma
pieniędzy wkładana jako siła nabywcza do
portfeli ludności. Ten system nie posiada
żadnego mechanizmu wyrównujacego
tę lukę.
Zdolność płatnicza nie odpowiada zdolności produkcyjnej. Finanse nie odpowiadają rzeczywistości, nie są na tym samym poziomie. Rzeczywistość oznacza obfitość dóbr łatwych do wyprodukowania. Finanse oznaczają pieniądz racjonowany i trudny do zdobycia. Poprawić to co jest wadliwe
Obecny
system finansowy jest w rzeczywistości systemem karzącym, zamiast być
systemem służącym.
To
nie znaczy,
że trzeba go
znieść, ale trzeba go poprawić. Można by to
doskonale zrobić stosując zasady finansowe Kredytu
Społecznego.
Wprowadzenie zasad Kredytu Społecznego stworzyłoby system, który by służył zamiast panować. Idea Kredytu Społecznego Pieniądz odpowiadający rzeczywistości
Pieniądz
Marcina na Wyspie Rozbitków nie miałby
żadnej
wartości, gdyby na wyspie
nie było produktów. Nawet
jeśliby jego baryłka
była
rzeczywiście pełna złota,
czy można by było
za nie coś kupić, gdyby nie było
produktów? Otóż ani
pieniądz
papierowy, ani jakakolwiek suma cyfr w księdze Marcina nie mogłaby
nikogo wyzywić, gdyby nie było
żywności. To samo odnosi się do ubrania. To samo odnosi się do
wszystkiego.
Ale
na wyspie były
produkty. Pochodziły
z bogactw naturalnych wyspy oraz z pracy małej
społecznosci,
która ją
zamieszkiwala. Te bogactwa naturalne, które jedynie nadają
wartość pieniądzom, były
własnością
wszystkich mieszkanców wyspy, a nie wyłaczną
własnoscią
Marcina, bankiera.
Marcin
zadłużał
ich za to, co było
ich własnościa.
Zrozumieli to po zapoznaniu się z zasadami Kredytu Społecznego.
Zrozumieli,
że wszystkie pieniadze, cały
kredyt finansowy opiera się na realnym kredycie społeczeństwa,
a nie na operacjach finansowych bankiera. Pieniądz powinien
stać się ich
własnoscią
w chwili jego powstania, a więc powinien być im oddany, rozdzielony pomiędzy nich bez względu na to, w jaki sposób będzie potem przechodzić
od jednych do drugich, zależnie od przepływu produkcji.
Odtad
kwestia pieniądza
stała się dla nich tym, czym jest w istocie:
kwestią
prostej rachunkowości.
Pierwszą rzeczą jakiej się wymaga od rachunkowości jest to, żeby była dokładna, zgodna z rzeczywistościa, która odzwierciedla. Pieniądz powinien odpowiadać produkcji bogactwa albo jego niszczeniu. Powinien postępowac za ruchem bogactwa: obfita produkcja - obfity pieniądz; produkcja łatwa - łatwy pieniżdz; produkcja automatyczna - automatyczny pieniądz; produkcja darmowa darmowy pieniądz. Pieniądz na produkcję
Pieniądz
powinien być do dyspozycji producentów, w miare jak go
potrzebują do
uruchomienia
środków produkcji.
Jest
to możliwe,
ponieważ stało
się tak z dnia na dzień w chwili wypowiedzenia wojny, w roku 1939.
Pieniądz, którego brakowało
wszędzie od dziesięciu lat, nagle się pojawił
i w ciągu
sześciu lat wojny nie było
żadnego problemu braku pieniedzy na sfinansowanie
całej możliwej i
wymaganej produkcji.
A
więc pieniądz
może i powinien słuzyć
produkcji publicznej i produkcji prywatnej tak samo wiernie, jak słuzył
produkcji wojennej. Wszystko, co jest możliwe do zrealizowania w celu
zaspokojenia slusznych potrzeb ludności powinno być możliwe do
sfinansowania.
Byłby to koniec koszmarów dla organów państwowych i samych obywateli. Skończyłoby się bezrobocie i zwiazane z nim ograniczenia, dopóki istnieją rzeczy i zadania, które należy wykonać, żeby zaspokoić publiczne czy prywatne potrzeby ludności. Wszyscy kapitalistami. Dywidenda dla każdego
Kredyt
Społeczny
zaleca rozdział
okresowej dywidendy dla wszystkich. Powiedzmy, sumy pieniężnej
przekazywanej co miesiąc każdemu,
niezależnie od jego
zajęcia - całkiem
tak samo, jak dywidenda przekazywana kapitaliście, nawet gdy nie jest osobiście zatrudniony w produkcji.
Uznaje
się,
że kapitalista, który inwestuje swoje
pieniądze w
jakimś przedsiębiorstwie, ma prawo do dochodu ze swego kapitału,
dochodu, który nazywa się dywidendą. Tak inni
uzywają jego kapitału
i ci inni są za to wynagradzani w postaci pensji. Ale kapitalista
ciągnie
korzyści z samego faktu obecności jego kapitału
w przedsiębiorstwie. Jeżeli pracuje w nim
osobiście, czerpie dochody z
dwóch
źródeł:
w postaci wynagrodzenia za swoją
pracę i w postaci dywidendy za swój
kapitał
(inwestycje).
Otóż
Kredyt Społeczny
uważa,
że wszyscy członkowie
społeczeństwa
są
kapitalistami. Wszyscy są włascicielami
wspólnego kapitału
realnego, który ma o wiele większy udział
w nowoczesnej produkcji, niż kapitał
w postaci pieniędzy czy indywidualny wkład
pracowników.
Co
stanowi ten wspólny kapitał?
Przede
wszystkim zasoby naturalne kraju, których nikt nie wytworzył,
które są darem
Bożym dla mieszkańców danego kraju.
Następnie
suma wiedzy, wynalazków, odkryć, ulepszeń techniki produkcji - tego całego
postępu przyjętego, nagromadzonego, zwiększanego i przekazywanego z
pokolenia na pokolenie. Jest to dziedzictwo wytworzone przez minione
pokolenia, którego nasze pokolenie używa i które powiększa, by je przekazać następnemu. Nie jest to niczyja wyłączna
własność, ale wspólne dobro w
całym tego
słowa znaczeniu.
I
własnie
to stanowi największy czynnik nowoczesnej produkcji. Zalóżmy,
że nie
znamy siły
napędowej pary, elektryczności, ropy - które są wynalazkami trzech
ostatnich wieków - i zastanówmy się, czym byłaby całkowita
produkcją, nawet gdyby robotnicy
rzeczywiście zwiększyli wydajność pracy
i to w ciągu wielu dodatkowych godzin.
Niewątpliwie
potrzeba jeszcze producentów, aby ten kapitał
przyniósł
dochód. Producenci są wynagradzani za
swoją
pracę. Ale sam kapitał
powinien przynosić dywidendę swoim właścicielom, a więc wszystkim
obywatelom, gdyż wszyscy na równi są współdziedzicami
minionych pokoleń.
Z
uwagi na to,
że ten wspólny kapitał
stanowi największy czynnik nowoczesnej produkcji, dywidenda powinna
być
na tyle wysoka, by każdy mógł
dzięki niej zaspokoić przynajmniej niezbędne potrzeby egzystencji. Następnie w miarę jako mechanizacja, motoryzacja, automatyzacja zaczynają
odgrywać coraz
wiekszą role w produkcji przy coraz mniejszym
udziale pracy ludzkiej, część rozdzielana w postaci dywidendy powinna
być coraz to większa.
Jest
to zupełnie
inny sposób pojmowania rozdziału bogactw niz obecny. Zamiast pozostawić
osoby i rodziny na dnie nedzy albo opodatkowywac tych którzy jeszcze
biorą udział
w produkcji, wszyscy mieli by mieć zapewniony dochód oparty na
dywidendzie. Byłby
to lepszy rozdział
u
źródła.
Zarazem
byłby to sposób bardzo dostosowany do wielkich
możliwości nowoczesnej
produkcji, sposób realizowania prawa każdego człowieka
do używania dóbr materialnych. Prawa, które
każda osoba ludzka posiada
z samego faktu,
że istnieje. Prawa fundamentalnego i nie
ulegającego
przedawnieniu, o którym Pius XII przypomniał
w swoim historycznym przemówieniu radiowym z 1 czerwca 1949 r.:
"Dobra
materialne zostały
przez Boga stworzone dla wszystkich ludzi i powinno sie je udostępnić
wszystkim, zgodnie z zasadami sprawiedliwości i miłości. Każdy człowiek, jako istota rozumna z natury posiada podstawowe prawo do
używania ziemskich dóbr materialnych... to indywidualne prawo w
żaden
sposób nie może być zniesione, nawet przez zastosowanie innych pewnych
i uznanych praw odnoszących się do dóbr materialnych". Dywidenda dla wszystkich i dla każdego: oto najświatlejsza formuła ekonomiczna i społeczna, jaką kiedykolwiek zaproponowano światu, który nie stoi przed zagadnieniem produkcji, ale przed zagadnieniem rozdziału produktów (konsumpcji). Nie przez partie polityczne
Jest
wielu ludzi na całym
świecie, którzy w Kredycie Społecznym
Douglasa widzą
najdoskonalszą
propozycję obsłużenia nowoczesnej ekonomii obfitości, prowadzącą do tego, by produkty
można było oddać do
dyspozycji wszystkich.
Trzeba
się jeszcze postarać,
żeby ta koncepcja została zastosowana w praktyce.
Niestety,
na przykład
w Kanadzie politycy skompromitowali słowa
Kredyt Spoleczny, nazywając nimi
partię
polityczną. Jest to
największe
zafałszowanie
doktryny Douglasa. Doprowadziło to do zamieszania i braku zaufania do
tej idei. Wielu z góry nie chce słyszeć o Kredycie Społecznym, gdyż uważają go za
partię polityczną, a są już członkami
innej partii.
Jednakże
Kredyt Społeczny,
właściwie pojęty, nie jest partią
polityczną. Jest
czymś przeciwnym. Sam założyciel
szkoły
kredytowej C.H. Douglas z pewnością znał
swoją
doktrynę lepiej, niż ktokolwiek inny (przede wszystkim
nieskończenie lepiej od pyszałków,
którzy chcą
się posługiwać
powierzchownym pojęciem, jakie mają o Kredycie Społecznym
w celu zaspokojenia swych politycznych ambicji). Otóż Douglas stanowczo oświadczył,
że pomiędzy Kredytem Społecznym,
a polityką
wyborczą zachodzi
sprzeczność.
Partia
polityczna i Kredyt Spoleczny są to dwie nazwy, z których jedna
wyklucza drugą, ze
względu na
samą ich
naturę, cel, siłę
napędową, ducha.
Zasady
Kredytu Społecznego
opierają
się na filozofii. I ta filozofia daje
pierwszeństwo osobie
przed grupą, przed instytucjami, nawet przed samym
rządem. Wszelka działalność
dokonywana w imie prawdziwego Kredytu Społecznego
powinna odbywać się w służbie
osoby.
A
jeśli chodzi o partię polityczną, to jej działalność
jest ożywiona i kierowana całkiem
innym duchem.
Każda
partia polityczna (stara czy nowa), ma przede wszystkim na celu zdobyć
lub utrzymać władzę, stać się lub pozostać grupą, która
będzie rządzić państwem. Jest to
zdobywanie władzy dla pewnego stronnictwa.
Kredyt
Społeczny,
przeciwnie, uważa,
że władza
powinna być rozdzielona pomiędzy wszystkich: władza
ekonomiczna - za pośrednictwem okresowej dywidendy umożliwiającej
każdemu kierowanie produkcją swego kraju; władza
polityczna - czyniąc Państwo, rządy na wszystkich szczeblach,
rzeczą osób,
a nie osoby rzeczą
Państwa.
Partie
polityczne są zainteresowane rządzeniem. Natomiast prawdziwy Kredyt Społeczny zainteresowany jest rozwojem indywidualnym i rozwojem narodu.
Polityka
partii doprowadza do tego,
że obywatele rezygnują z osobistej odpowiedzialności, gdyż partia całą
wagę przywiązuje do głosu
wyborczego, do aktu trwającego zaledwie kilka sekund, dokonywanego przez
obywatela za parawanem, po spożyciu potrawki wyborczej przyprawionej
wszystkimi sosami w ciągu kampanii wyborczej.
Natomiast
Kredyt Społeczny
uczy obywateli ponosić odpowiedzialność samemu, zarówno w polityce, jak
w innych dziedzinach, i o każdym czasie, biorąc na siebie
nadzorczą rolę
rządów i ich
odpowiedzialność, głosząc
prawdę i ujawniając niesprawiedliwość, bez wytchnienia i wszędzie, gdzie się ją napotka.
Wszystkie
partie polityczne przyczyniają
się do wytworzenia w narodzie podziałów,
gdyż jedne walczą z drugimi w pogoni za władzą. Otóż wszelkie podziały
osłabiają. Naród
podzielony, osłabiony,
źle się
rządzi.
Doktryna
Kredytu Społecznego,
w przeciwieństwie do partii,
sprawia,
że obywatele stają
się
świadomi
podstawowych dążeń, wspólnych dla wszystkich. Autentyczny ruch
kredytowy poucza obywateli, jak mają
się zjednoczyć
dążąc do
zaspokojenia swoich wymagań, co do których wszyscy są zgodni. A w razie
potrzeby jak mają
wywrzeć zorganizowany nacisk na
rząd,
niezależnie od
tego jaka grupa byłaby
u władzy.
I dlatego miesięcznik "Michael"/"Vers Demain" zaleca
w polityce presję narodu zgrupowanego poza parlamentem, lecz oddziaływującego
na rządy, tak aby delegaci narodu mogli
ustanowić prawa w duchu Kredytu Społecznego.
Aby mogły zatryumfować tak wielkie idee, jak piękna kredytowa koncepcja ekonomiczna, potrzebni są nie politycy żądni sławy i chciwi pieniędzy, lecz apostołowie oddający się dla sprawy bezinteresownie, mający jedynie na celu tryumf prawdy i świata lepszego dla wszystkich; apostołowie pozbawieni tu, na ziemi, jakiegokolwiek wynagrodzenia, robiący dla wytkniętego celu wszystko co możliwe, a co do reszty - zdający się na Boga. Pismo “Michael”/“Vers Demain” pracuje nad ukstałtowaniem takich właśnie apostołów, przedstawia ich zadania, działność i wyniki. Louis Even
|